Koncerty

domi .

Moim pierwszym "prawdziwym" koncertem był koncert Thirty Seconds To Mars w Warszawie, na Torwarze Very Happy

Byłam wtedy na sektorze, ale było jak na płycie (tylko oczywiście więcej miejsca), wszyscy ludzie stali, bawili się.. Ten koncert zawsze wspominam wspaniale, pierwszy koncert mojego ukochanego zespołu - coś pięknego.
17 czerwca - Orange Warsaw Festival na Stadionie Legii (na przeciwko Torwaru xD). Pojechałam ze względu na My Chemical Romance. Wbiłam się pod same barierki na płycie, a koncert był pełny energii, po nim miałam straszną fazę na MCR Very Happy

Przed nimi był Szpak, który wywijał jakieś dzikie tańce na swoich koturnach xD Ale śpiewał nieźle muszę przyznać. Po MCR - Skunk Anansie i Moby, jednak wycofałam się na trybuny (na festiwalu był straszny bałagan, można było chodzić i wchodzić gdzie się chce). Pamiętam jak puścili przed koncertami Attack Marsów - Echelon zaczął śpiewać i tańczyć Very Happy

Następny był Prague City Festival w Czechach, 23 czerwca. Pojechałam taki kawał ze względu na Marsów oczywiście. Trochę żałowałam, że Blink 182 odwołali swój występ. Na festiwal dotarłam w ogóle dość późno, ale miałam bilet "Front Of Stage", więc byłam blisko. Jared był wtedy chory i koncert jakiś specjalnie cudny nie był (i nie zagrali Night Of The Hunter!), ale ta Marsowa atmosfera, pełno Polskiego Echelonu wokół Ciebie - to coś pięknego. Nie będę już wspominała jak Czesi się bawią na koncertach bo jest to na prawdę karygodne xD
No i w końcu mój wymarzony Coke Live Music Festival, na który chciałam już jechać kilka dobrych lat temu (jak grała Rihanna chyba), ale byłam jeszcze brzdącem xD w tym roku w końcu się udało dotrzeć Very Happy

You Me At Six - ich koncert - spełnienie jednego z największych marzeń <3 I drugi rząd, Max plujący wodą, szczerzący się do Nas xD Potem White Lies, którzy są świetni na żywo i The Kooks, na których zajebiście się bawiłam - istne szaleństwo i potem zdarte gardło po Naive xD Prawie pobeczałyśmy się z kumpelą na Seaside xD <3

No i trochę małych koncertów: Pisz Music Festival - Maciej Maleńczuk, Hey, Letters From Silence. Koncert Alexandra Rybaka w Szwecji (może ktoś kojarzy gościa, wygrał Eurowizję kilka lat temu Smile

)

domi .

8.11.11 - tą datę zapamiętam do końca życia. Cudowny Marsowy koncert. Oczywiście nie wszystko było jak najbardziej sielankowe. Najgorsza publiczność, nie wszyscy, ale większość to po prostu bydło, które przyszło się poprzepychać do barierek, stojąc na końcu O__o. Cóż nie dało się tego zignorować, na supporcie straciłam wszystkie siły, już miałam iść na luzy na tyłach, ale się powstrzymałam i nie żałuję bo wytrzymałam cały koncert i było niesamowicie. Jared, wyjeżdżający spod sceny i na secie akustycznym pojawiający się na środku Areny, balony, confetti, śmieszne akcje, m.in. z mikrofonem, który poleciał w publiczność i z chłopakiem na scenie, od którego Jared usłyszał imię "Coconut" xD
Ponoć koncert 7.11 był lepszy, ale ja 8.11 przeżyłam swoje i mogę powiedzieć, że nie żałuję. Następnym razem oczywiście jeśli będą dwa, to jadę na oba.

Alice

Domi nie pisz posta pod postem. Jak chcesz cos dopisac edytuj poprzedni i dopisz co chcesz.

domi .

Sorki, chciałam, żeby było bardziej przejrzyście, jakbym edytowała to by się chyba nie wyświetliło, że jest coś nowego.